Popularne posty

niedziela, 24 kwietnia 2011

Rozdział 9


Rozdział IX
Wyścig
      Kiedy Andrzejek się obudził leżał na gołej ziemi.
- O ,hej. Zdzich ,wstawaj!!!
- Łemelelekomba...-powiedział przez sen Zdzich
- Wstawaj!!!
- Kini ,oooo. Aaa Andrzeejeek! Ooo cooo ci chodziii?
- Łemelelekomba! Bardzo śmieszne!
- Sorry. Położyłem się późno...
- Patrz! Hania zwinęła nam w nocy szałas!
- Skąd wiesz ,że to Hania? Kit z tym. ten ktoś...
- Hania!
- No dobra... Hania zwinęła nam też jedzenie i pieniądze!
- Ale szałas...
- Szałas zbudujemy sami. Poza tym obudź resztę.
- Marek ,Grześ wstaaaawać!!!!!!!! 
- Ciii. W lesie sięnie krzyczy.
- No ,ale na Ziemii. Tutaj - nie wiadomo.
       Wyruszyli w dalszą drogę. Kiedy dotarli do najbliższego miasta usłyszeli głos mówiący po orkorkujcku: "Przypominam o naszym turnieju wyścigowym. Główna nagroda: stanowisko burmistrza miasta nazwanego twoim imieniem została wygrana przez Hankę Brondownicką. Za dwie godziny rozdana zostanie druga nagroda: stanowisko wiceburmistrza Hanialandu (tak zostało nazwane owe miasto). Do wyścigu mogą się zapisać już tylko cztery osoby!". "Ha... hanialandu !!!!!" oburzył się Andrzej. Oczywiście zapisali się na wyścig. Niestety dostali ostatnie cztery pola startowe.
-Witamy na drugim dzisiejszym wyścigu! Komentują dla państwa Minoan Felienon...-zaczął Minoan
-...i Giren Ledonski. Przedstawimy teraz ustawienie startowe. Z pierwszej pozycji startuje wielokrotny mistrz Maskinu Deren Derenowicz!-dokończył za niego Giren
-A z drugiej znany polityk Werekimb Kindorecki!
-Trzeci wystartuje Belgin Ondok!
-Czwarty Rekonkilen Weleminowicz...
-...z piątej pozycji brat Belgina Relet Ondok.
-Szósty wystartuje Andrzej Mikucewicz.
-Siódmy Zdzich Adamczyk.
-Ósmy Grzegorz Bekas.
-Ostatni Marek Rymer.
-Właśnie rozpoczęli okrążenie techniczne. Chyba Werekimb ma problemy z silnikiem!
-Potwierdzam. Oto przekaz od jego zespołu.-I Giren włączył trzeszczące team-radio.
-trzzzzrzrzrzr ... Werekimb trrrzrzrzrrzzrz zjedź do alei serwi trzrzrzrzrzr sowej trzrzrz-zatrzeszczało radio
-Właśnie skończyli okrążenie techniczne! Wystartują za 10.. 9...8...7...6 5...4...3...2...1 iiiii Deren Derenowicz wystrzelił jak z procy! Werekimb z powodu silnika traci kolejne pozycje. Na samym starcie stracił już trzy pozycje!
-Weleminowicz próbuje wyprzedzić Belgina. Na końcu stawki Rymer wyprzedził trzech kierowców! Właśnie przymierza się do wyprzedzenia Kindoreckiego.
-Właśnie mu się udało ,ponieważ Werekimb zjechał do alei serwisowej! Zaś Weleminowicz uderzył Belgina podczas wyprzedzaniaaa!
-Tak! Wywieszono czerwoną flagę! Więc po wznowieniu wyścigu stawka będzie wyglądała tak: Dereminowicz ,Relet ,Rymer ,Mikucewicz ,Adamczyk ,Bekas.
-I wyścig wznowiony!-odezwał się Minoan po pięciu minutach
-Dereminowicz znów wyprzedził resztę. Rymer wyprzedził Releta! Przypominam ,że tor ,na którym się znajdujemy (Neolat) w Nowym Mankanie posiada mało ,bo 9 zakrętów ,a na jego budowę przeznaczono 2.500.000 ^k (komkonów) i...
-...i właśnie zjeżdżają na pit-stopy.-dokończył za niego Minoan.
-Tak! Sensacja! Rekord świata w czasie pi-stopu chyba został pobity w garażu zespołu Marka! Jedna sekunda! To daje mu pierwsze miejsce ,które musi obronić przed Dereminowiczem ,jeżeli chce wygrać wyścig! Tak przy okazji ... Bekas wyprzedził Adamczyka. Teraz próbuje wyprzedzić Mikucewicza. Chyba mu się udało...nie!
      Trzy  okrążenia później Giren dalej komentował: "Ostatnie 500 metrów! Derenowicz czy Rymer?! Rymer czy Derenowicz?! Ryyyyyyymer!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po wyścigu Marek i przyjaciele zostali dowiezieni do Hanialandu.

Wielkanoc

Święta były ,a właściwie ciągle są rodzinne i.... to by było na tyle.

środa, 13 kwietnia 2011

Rozdział 8

Rozdział VIII
I dzień marszu
   Po śniadaniu wyruszyli swoją motorówką w podróż.Szybko ulrzeli zarys Domokonu - największego kontynentu Maskinu. Zacumowali w prcie turystyczno - handlowym w Mankanie (stolicy Orkorkujtu). Rozpoczęli poszukiwania noclegów w wielkim mieście. Wolne pokoje były tylko "U Morrisa". Zamówili dwa pokoje dwuosobowe (z plazmą) i dysk jadalny szefa kuchni (dysk to pizza ,a szef kuchni to takie maskińskie żółte rączki).  Zdzich zamieszkał z Markiem w pokoju 258 ,a Andrzejek z Grzesiem w pokoju 259. Po południu wyruszyli zwiedzić miasto. A historia Mankanu brzmi tak :
"Według legend Mankan został założony przez legendarnego Orkorkorkuja-pioniera Orkorkujtu. Historycznie Mankan pwstał w 1945 roku. Został stworzony w celu zaludnienia nadmorskich okolic Orkorkujtu. Szybko została rozpuszczona plotka o leczniczym działaniu aromatu morza. Mankan stał się  drugą stolicą Orkorkujtu (oficjalną stolicą był Bergon). Stolicę do Mankanu przeniósł 2678 roku książe Merlin III. Podczas Wielkiej Wojny Maskińskiej został okropnie zbombardowany. Najbardziej godne zobaczenia zabytki to:
-Brama Miejska z 1950 roku
-Muzeum Historii
-Mapa Maskinu z 666 roku"
      Pod ich nieobecność do brzegu przybiła Hanka. Lecz była zbyt wyczerpana. Zdzich ,Marek ,Andrzej i Grześ następnego dnia wyruszyli w drogę. Kiedy wykroczyli poza granice Mankanu znów mieli starcie ... tym razem z krwiożerczym tonem (potworem latającym) i bandą wrogów. Ton rzucił się na Zdzicha. Chłopak w ostatniej chwili osłonił się tarczą. Grzesiek dobił tona rzucając w niego swą bronią . Andrzejek stanął do walki na ręce ,ponieważ jak uważał : "tylko boidudki biją się tym żelastwem". Później z zaskoczenia wyjął broń i obezwładnił zbója. Wkrótce zakończyli bitwę. Po ciężkim przedpołudniu zgłodnieli. Upolowali jakąś morkonkę (mięsożerną wiewiórkę). Do 23.29 nic się nie stało. Ponieważ o 23.30 Hanka ukradła im szałas ,który sobie zbudowali i morkonkę.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Pamiętacie "Przygodę pod wodą"?

"Przygoda pod wodą" (którą przedstawiłem w poście "A ostatnio...") ma już (!) 3 części ,a w trakcie tworzenia jest już część 4. Oto część druga.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Rozdział 7

Rozdział VII
III dzień żeglugi
       Hanka wkradła się do bulaja w kuchni. Na szczęście zrobiła to zbyt głośno. zdzich i Marek słysząc ten dźwięk wolno zwlekli się z koi. Marek był pierwszy. Kiedy ujrzał Hankę kradnącą wczoraj złowione ryby rzucił w nią kulą mocy. Hanka znała tę sztuczkę. Rzuciła ryby na ziemię unikając kuli i rzuciła w Marka środkiem zmianozłym. Zdzich ,który akurat dotarł na miejsce wyjął tarczę i skoczył w kierunku środka. Hanka mogła w tym momencie zaatakować Zdzicha. Jednak Zdziś był szybszy. Rzucił w Hankę kulą mocy. Dzisiaj też wrzucili ją do jej jachtu i odepchnęli środek transportu wodnego od swego statku. Dlatego ,że było 20 minut po północy poszli spać. Siedem godzin i czterdzieści minut później wstał Andrzej. Jako drugą rzecz po obudzeniu się (najpierw skorzystał z WC) obudził swojego kapitana. Nie było to łatwe.
-Ooeeaa!-ziewnął Zdzich.
-Spałeś jak zabity!
-Wiem ,koło północy miałem z Markiem przygodę z Hanią.-potwierdził Zdzich- O co tobie chodzi?
-Aaa... yyyyy nic.
-W takim razie po co mnie budziłeś?
-I'm sorry ,sir.-przeprosił Andrzej
-Hejejej! Zaczekaj. Wiesz co ,może poszukamy jakiejś szalupy z silnikiem? Wtedy dotrzemy do Domokonu (kontynentu Maskinu) szybciej.
         Rozpoczęli poszukiwania. Szybko zgłodnieli. Wtedy pobiegli po Marka. Po drodze spotkali Grzegorza. Obudzenie Marka było bardzo trudne. Kiedy obudzili Marka ,ten pobiegł robić śniadanie. Po posiłku ponownie rozpoczęli wielkie szperanie. W końcu znaleźli starą ,zardzewiałą i nie działającą motorówkę. Zdzich nie rezygnował. Godzina po godzinie ,więc po Sześciu godzinach ,czterdziestudwuch minutach i dwudziestupięciu sekundach superszybka motorówka była gotowa. Skończywszy kolację Zdzich przedstawił swoje dzieło. Wszystkim opadły szczęki. I to praktycznie koniec tego dłuuuugiego dnia.

piątek, 1 kwietnia 2011

Rozdział 6

Rozdział VI
 II dzień żeglugi
       Zdzich wstał pierwszy. Poszedł do toalety i urządził pobudkę. Mariusz pobiegł do kuchni zrobić śniadanie. Zaś Andrzej i Grzegorz poszli na swoje stanowiska. Zdzisiek w koncu zabrał się do tego ,co chcisł zrobić już wczoraj. Rzecz ta to przeczytanie dziennika pokładowego. Sięgnął po grubą księgę opatrzoną tytułem: " Wilk morski-dziennik pokładowy" (wilk morski to nazwa ich statku). Otworzył dziennik na stronie tytułowej i rzucił się na koję. W tym samym czasie Markowi skończyły się zapasy jedzenia. Marek szybko pobiegł do kajuty Zdzisia i gwałtownie otwierając drzwi przestraszył go.
 -Kto to! -wykrzyknął Zdzich
-To ja. Mariusz.
-Nieźle mnie przestraszyłeś! O co biega?
-W kuchni eeee.... że w kuchni nie ma eeee ..... tego yyyy .... no wiesz yyyy... zapasów.
      Zdzich przejechał ręką po twarzy i zamyślił się. "Zbierz tu wszystkich. Przynieście jakieś pręty ,trochę haczyków parę robali i sieci" powiedział kwaśno. Wkrótce rozpoczęli wielkie łowienie ryb. W końcu zebrali odpowiednią ilość jedzenia na późne śniadanie lub jak kto woli wczesny obiad. Kiedy Marek filetował i patroszył ryby Zdzich w końcu rozpoczął czytanie dziennika. A historia tego statku była taka:
"W roku 3025 w stoczni w Mankanie wybudowano 20 statków dla floty orkorkujckiej. Jednym z nich jest >>Wilk Morski<<. W roku 3057 statek został przejęty przez  piratów. W roku 3064 kapitan tych piratów wymordował jeden po drugim wszystkich 200 członków załogi. Sam dostał karę śmierci w roku 3066 za piractwo i ludobójstwo. I tak statek ten pozostał w porcie na Jednodomokonie aż do dnia przedwczorajszego ,czyli 1 lipca 3075 roku. Zatem statek ma 50 lat!". W końcu Marek skończył śniadanioobiad. Prawie do końca doby nic się nie wydarzyło. Dlaczego prawie? Ponieważ o 23.59 Hanka przycumowała swój jacht do Wilka morskiego. I wtedy wybiła północ.