Rozdział VII
III dzień żeglugi
Hanka wkradła się do bulaja w kuchni. Na szczęście zrobiła to zbyt głośno. zdzich i Marek słysząc ten dźwięk wolno zwlekli się z koi. Marek był pierwszy. Kiedy ujrzał Hankę kradnącą wczoraj złowione ryby rzucił w nią kulą mocy. Hanka znała tę sztuczkę. Rzuciła ryby na ziemię unikając kuli i rzuciła w Marka środkiem zmianozłym. Zdzich ,który akurat dotarł na miejsce wyjął tarczę i skoczył w kierunku środka. Hanka mogła w tym momencie zaatakować Zdzicha. Jednak Zdziś był szybszy. Rzucił w Hankę kulą mocy. Dzisiaj też wrzucili ją do jej jachtu i odepchnęli środek transportu wodnego od swego statku. Dlatego ,że było 20 minut po północy poszli spać. Siedem godzin i czterdzieści minut później wstał Andrzej. Jako drugą rzecz po obudzeniu się (najpierw skorzystał z WC) obudził swojego kapitana. Nie było to łatwe.
-Ooeeaa!-ziewnął Zdzich.
-Spałeś jak zabity!
-Wiem ,koło północy miałem z Markiem przygodę z Hanią.-potwierdził Zdzich- O co tobie chodzi?
-Aaa... yyyyy nic.
-W takim razie po co mnie budziłeś?
-I'm sorry ,sir.-przeprosił Andrzej
-Hejejej! Zaczekaj. Wiesz co ,może poszukamy jakiejś szalupy z silnikiem? Wtedy dotrzemy do Domokonu (kontynentu Maskinu) szybciej.
Rozpoczęli poszukiwania. Szybko zgłodnieli. Wtedy pobiegli po Marka. Po drodze spotkali Grzegorza. Obudzenie Marka było bardzo trudne. Kiedy obudzili Marka ,ten pobiegł robić śniadanie. Po posiłku ponownie rozpoczęli wielkie szperanie. W końcu znaleźli starą ,zardzewiałą i nie działającą motorówkę. Zdzich nie rezygnował. Godzina po godzinie ,więc po Sześciu godzinach ,czterdziestudwuch minutach i dwudziestupięciu sekundach superszybka motorówka była gotowa. Skończywszy kolację Zdzich przedstawił swoje dzieło. Wszystkim opadły szczęki. I to praktycznie koniec tego dłuuuugiego dnia.
Hubert, ja za Twoją twórczością nie nadażam!!
OdpowiedzUsuńhubert zapraszam na muj blok
OdpowiedzUsuńwejdziesz plis
OdpowiedzUsuńa ja za twojom twórczosiciom nie przepadam.
OdpowiedzUsuń